wtorek, 26 lutego 2013

Bday

Od urodzin do urodzin. Luty jest miesiącem obfitym w składanie życzeń, czyli coś co niezbyt dobrze mi wychodzi. Wszystkiego najlepszego jest oklepane jak pośladki prostytutki, jednak z drugiej strony zawiera w sobie to co człowiek chciałby ująć a nie umie, bądź też nie wie co może być dobre dla solenizanta. W życiu i tak ciągle się rozchodzi o jedno, a dokładniej o trzy rzeczy: zdrowie, pieniądze i miłość. Mając to, można sobie spełniać wszystkie inne zachcianki.
Po takim twórczym wstępie chciałam złożyć bardzo oryginalne życzenia jednej z najważniejszych osób w moim życiu a mianowicie mojej Siostrze, tych trzech najważniejszych rzeczy z dodatkiem pięknych, codziennych bonusów od życia. Kocham Cię całym moim serduszkiem. Mam nadzieję, ze nadejdzie czas, że urodziny będziemy obchodzić tak jak kiedyś, wszyscy na kupie.

Wylałam się emocjonalnie, na dodatek publicznie... do czego to dochodzi :)

Babcine opowieści:
Wujek za młodu krzyczy do Babci z drugiego pokoju - Mama a czy ja jestem przystojny?.
Na co Babcia - No jesteś.
W - To dlaczego mi nigdy o tym nie mówisz?
B - Żebyś nie był zarozumiały.

I coś dla solenizantki.
Babcia: Asieńko co by Ci tu do jedzenia zrobić?
Wnusia: No to moze lybke?

Zapewne to nie jest gorącym tematem do czytania, ale ja lubię te historyjki i będę je tu pisać, żeby o nich zawsze pamiętać.

wtorek, 19 lutego 2013

Humory.

W większości te negatywne. Czekam na okres i oprócz tego, że łamie mnie w kościach okrutnie, to mam takie zachwiania emocjonalne, że sama z sobą nie mogę wytrzymać. Próbuję się skupić na pracy a ludzie mnie drażnią i potem z nerwów mam manka. Takie małe 50 zł, co to dla mnie, grrr. Przychodzę do domu, płaczę sobie bez powodu a Marek się ze mnie śmieje. Nie dziwię się, bardzo komicznie musiałam wyglądać. Oby dzisiaj poszło sprawniej.

Już niedługo, a dokładniej w drugiej połowie maja, będą oddawać mieszkania. Nie mogę się doczekać. Nie zniechęcają mnie przeprowadzki i zakupy... jeszcze. Ostatnio robiliśmy listę poważnych zakupów do domu, żeby mniej więcej się przygotować finansowo. Między lodówką i meblami do kuchni pięknie wyglądała potrzeba zakupienia szczotki do kibla, bo to ważna sprawa jest, każdy to powie.

Myśleliście, że zapomniałam? Jakbym mogła?

Szwagrze mój!
Dostatku zdrowotnego, finansowego, słonecznego, łatwego wychowania żony i syna, spełnienia najskrytszych marzeń. Nie rośnij już większy, śmiej się tak nadal, gotuj dla Polaków!

Nie będę Ci świeczek zapalać na torcie, puszczę Ci muzyczkę :)



sobota, 16 lutego 2013

Walentynki

Minęły dwa dni temu, ale jak można tutaj ominąć takie święto. Dokładnie rok temu szukałam prezentu na chrzest Tośka i łaziłam w okolicach katedry. Jakby się ktoś chciał cofnąć to nawet fotoreportaż był, między innymi z mostu Tumskiego, na którym widniały powieszone kłódki zakochanych. W tym roku dostałam taką kłódkę. Przepiękna rzecz. Niestety trzeba wymyślić inny most, bo ten będą odnawiać i wszystko pójdzie na złom. Ciekawe ile par z tych wszystkich kłódek jest nadal razem. W sumie to tylko symbol, wiadomo, że miłość okrutną bywa, no ale...
To święto spędziłam w pracy i może bardzo bym się nie zorientowała, że funkcjonuje, gdyby nie fakt, ze sprzedaż czerwonych majtek wzrósł kolosalnie. Się działo we Wrocławskich łóżkach.

Co u mnie słychać? A no, w skrócie to powiem, ze męczy mnie już tegoroczna zima. Nie mam motywacji do działań. Potrzebuje jakiś zmian, chyba wizualnych. Może włosy? Ściąć nie mogę, to chyba kolor zmienię.

Czytelnia:
Harlan Coben "Bez skrupułów". Połykam jego książki jak młody pelikan. Zwłaszcza serię z Myronem Bolitarem. Nie ma co tu dużo opowiadać. Świetne książki kryminalne, chociaż to słowo wieje mi grozą. Bardziej bym je określiła jako zagadkowe. Kończysz czytać pierwszy rozdział i masz ochotę wessać książkę na raz.
Zaczęłam czytać jakąś inną powieść, bliżej niezidentyfikowaną, ale chyba ma coś wspólnego z fantastyką. Nie jest za długa, więc mogę spróbować ją przełknąć, zważając na fakt, ze nie przepadam za nadprzyrodzonymi historiami.
Wypadałoby również skończyć Elkę Królową.

piątek, 8 lutego 2013

Tłusto

Styczeń był jakiś niewyraźny, to nic. Przeważnie początki są beznadziejne, ale luty wydaje się być gorszy. Pogoda się poprawiła, ale tylko w kwestii stopni. Jest szaro, a to chyba bardziej demotywuje niż białości.

W związku z urodzinami kuzynki, pojawiłam się u nich na przedmieściach. Trafiło na Tłusty Czwartek. Razem z Olą i Natalą smażyłyśmy naleśniki, potem oponki i faworki. (Mam deżawi) Poczułam się jakby wielkie święto było. Dlaczego babom tak dobrze w tej kuchni? Fakt, że jak już się narobiłam, to od razu najadłam oczami. W każdym razie było bardzo sympatycznie, tak rodzinnie.

Przyjechał po mnie tata i pojechaliśmy ze smakołykami do Babci. Tata rozbierał choinkę, a Babci się zebrało na wspomnienia. Czasem słyszę historię któryś raz z rzędu, ale fajnie się tego słucha zważając na fakt, ze kiedyś Babcia nie była taka wylewna. No i, fajnie jest wiedzieć, w jakich okolicznościach Dziadek zauważył Babcie. Śpiewała na scenie u siebie w wiosce piosenkę Mazowsza "Leciał ptaszek kalinowym lasem", razem z Helenką na dwa głosy. Po występie przyszedł Dziadek i jak to Babcia ujęła, 'już się nie odczepił'.
'I to by było na tyle z sercowych spraw'

Lubię takie historyje :)


Ps. Oluś wszystkiego najlepszego, bo to dziś!