poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Nastawienie.

Rzecz którą tak ciężko zmienić. Pewnie dlatego, że trzeba nad nią codziennie pracować. Niby to taka prosta sprawa, ale dlaczego tak ciężko się tego nauczyć? Nastawienie... dodam, że o pozytywne chodzi.
Wychodziłam do przedszkola, okazało się, że wózek ma kapcia. Ja oczywiście cała w nerwach, przełożyło się to na Krzyśka który guzdrał się przy ubieraniu, Igor do tego zaraz dołożył swoje humory i katastrofa gotowa. A wystarczyło powiedzieć sobie 'całe szczęście, że mam zapasowy wózek" i było by po sprawie.
Próbuję rozluźnić szelki w sprawach domowych. Nie ścieram się zbytnio z porządkami i zaległościami, staram się, żeby ważne rzeczy robić na bieżąco. Nie oszukujmy się jednak, człowiek żyjący w bałaganie nie odczuwa spokoju i relaksu.

Jestem wstrząśnięta, tym co się zaczyna dziać na świecie. Historia Alfiego Evansa, chłopca który został uwięziony w szpitalu brytyjskim i skazany na śmierć brzmi jak scenka z horroru. Ciężko mi tu napisać coś sensownego, po prostu chce mi się płakać. Wiem jednak na pewno, że nadchodzą bardzo złe czasy. Nie wiadomo co na nas czyha za rogiem, jednego dnia zastanawiasz się co zrobić na obiad, następnego dnia już nic nie musisz gotować, bo się okazuje,że sąd zabiera Ci dzieci.
Łudziłam się że chociaż królowa Anglii się ocknie , jednak mały Alfie zmarł, mam jednak nadzieję, że to nie koniec tej historii i ktoś legalnie, albo i nie, pomści tą Istotkę [']

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Niezorganizowana.

Tyle rzeczy zaprząta moja głowę, że nie pamiętam co to znaczy się nudzić. Jak tak w ogóle można? Jak kładę się spać to myślę czym się zająć jutro. Jak gdzieś idę to myślę, czy w międzyczasie mogę robić coś innego, coś pożytecznego, jakieś zaległości. Ciągle czuję na karku oddech spraw jeszcze niezaczętych, nieskończonych, o rutynowych obowiązkach nie wspomnę. Chciałabym mieć dystans do tego, ale mój perfekcjonizm nie pozwala mi odpuścić, paradoks w tym jest taki, że albo raz a porządnie, albo wcale. Nie potrafię ogarniać po łebkach. Chciałabym opanować ten bajzel zanim będę musiała wrócić do pracy, bo potem to już tylko na emeryturze będę miała czas... jak dożyję. Mam jakieś obawy, że nie zdążę w życiu zrobić wszystkiego co chcę, z tej frustracji, nie robię niczego. Pewne rzeczy powinnam po prostu olać, jak to się mówiło za dzieciaka, ciepłym moczem.

piątek, 6 kwietnia 2018

Urodziny.

Nie zwracam uwagi na ten dzień w ogóle. Czasem się muszę zastanowić kiedy ktoś mnie pyta o wiek, bo nie koduje w głowie tej liczby. W tym roku moje urodziny wypadały w Wielką Sobotę i za każdym razem myślałam, że ktoś z życzeniami wielkanocnymi dzwoni.
A jednak coś jest takiego, że w ten dzień zawsze mnie wszystko wkurza, z wszystkimi się kłócę, wszystko mnie irytuje. Podświadomość? Nie wiem, ale nie pamiętam już kiedy ten dzień minął mi przyjemnie.