środa, 19 września 2018

Wspomnienia.

Marek ostatnio oglądał na kompie jakieś zdjęcia z wakacji z Turcji. Aż mi się łezka w oku zakręciła, a żeby było śmieszniej, nie ze względu na krajobrazy, a przez widok mnie samej. Grubsza, uśmiechnięta, z długimi włosami, zrelaksowana. Pamiętam jak kiedyś marzyłam o tym, żeby być chuda, a teraz jest na odwrót. Nigdy nie byłam duszą narcystyczną, ale ogólnie lubiłam siebie, ewentualnie chcąca zmienić drobne mankamenty, teraz nie mogę na siebie patrzeć w lustrze.

W poniedziałek mamy jechać do Polanicy Zdrój na krótki odpoczynek (o ile to z dziećmi jest możliwe). Ciekawe tylko co z tego wyniknie. Pogoda ma się pogorszyć, a Igor właśnie od wczoraj ma gluty po pas, a co gorsza zaczął chrząkać. Do tego zęby mu idą i już jestem niewyspana pięć razy bardziej niż zazwyczaj. Kiedy to się skończy?

Jeszcze lato się nie skończyło, jeszcze jesień porządnie nie przyszła... a ja już jestem przerażona zimą. Nie mogę z tymi moimi chłopakami się zorganizować, a jak dojdzie dodatkowe ubieranie miliona kilogramów ciuchów, to się obalę jak nic. Na samą myśl się pocę.

Powiedziała co wiedziała i Igor wstał...