wtorek, 11 czerwca 2013

Dylematy.

Zawsze kiedy zaczynam pisać notkę, to próbuję zacząć od  bierzących informacji, które krążą w koło. Myślałam, że dziś będzie inaczej, ale się okazuje, że trochę faktów trzeba tu zaznaczyć. Po pierwsze, to od wczoraj jestem na urlopie, który sobie wzięłam w związku z przyjazdem mojej siostry. Chciałabym, żeby to był czas spędzony aktywnie, jednak obawiam się pogody. Posiadanie kaloszy i porządnego parasola stało się nadrzędnym priorytetem. Letni deszczyk to fajna sprawa, ale sytuacja odbiega od normalności. Znowu pojawia się wizja powodzi, a pogoda zdaje się nie ma ochoty na zmiany. Jak wychodzi słońce to na chwilę, potem jest duszno, a potem to już tylko burza i ulewy. Próbuje z całych sił, ale nie jest filmowo...

"Deszczowa piosenka". Obejrzałabym ten film, chociaż myślę, że mogłam widzieć urywki, bo chyba mama go lubi, ale fabuła jest mi nieznana. Nieprzepadam za musicalami, ale czego się nie robi dla klasyki. Teraz sobie tak myślę, że jest bardzo dużo filmów, które bym chciała zobaczyć, między innymi właśnie takie stare, ale co się okazuje, zlikwidowali większość wypożyczalni filmów. Niby wszystko teraz na internecie się znajdzie, ale to chyba nie to samo. Zaczęłam wychodzić z założenia, że z chwilą gdy włączam komputer, dzieje się coś złego, co odciąga mnie od rzeczywistości, zabiera czas i chęć do działania.

Z Babcinych ciekawostek:
Okazało się, że buda którą mieliśmy kiedyś na działce była zrobiona z kiosku Ruchu. Próbuję sobie wyobrazić to rozmieszczenie w środku, okienka i w ogóle. Śmieszna sprawa, w życiu bym na to nie wpadła.

Miałam okazję ostatnio zagościć w kościele na mszy za Dziadka. Myślałam, że zdarzy się jakiś cud, oświecenie, deszcz meteorytów, cokolwiek. Nic się jednak nie wydziało, co mogło by mnie przywrócić na stronę wiary. Jedyne co się zmieniło, to fakt, że ministrantem była dziewczyna i to mocno zaspana. W standardzie musiałam jeszcze trafić na dziwną ewangelię. Nawet Wam pokażę - Mk 12, 18-27
18 Przyszli do Niego również saduceusze, którzy mówią, że nie ma zmartwychwstania, i postawili Mu pytanie: 19 "Nauczycielu, Mojżesz napisał nam tak: "Jeśli umrze czyjś brat i zostawi żonę, a nie zrodził dziecka, niech tę żonę weźmie jego brat i wzbudzi potomstwo swojemu bratu". 20 Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i nie wydawszy potomstwa, umarł. 21 Wziął ją drugi i umarł, nie zostawiwszy potomstwa; tak samo trzeci; 22 i siedmiu nie wydało potomstwa. Wreszcie po wszystkich umarła i kobieta.23 Kiedy więc wstaną przy zmartwychwstaniu, którego z nich będzie żoną? Przecież siedmiu miało ją za żonę". 24 Jezus im rzekł: "Czy nie dlatego błądzicie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Boga? 25 Przecież kiedy zmartwychwstaną, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą, lecz są jak aniołowie w niebie. 26 Czy o tym, że umarli zmartwychwstają, nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam w związku z krzakiem, jak Bóg powiedział do niego: "Ja, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba"? 27 Nie jest Bogiem umarłych, lecz żyjących. Bardzo się mylicie".
Tak więc, nie rozumiem Pisma Świętego. Szczerze mówiąc myślę, że wielu nie rozumie, ale może właśnie dlatego tak wierzą, chociaż dla mnie to nie wyznacznik. Nic to, jako religijnie rozdarta czekam dalej na znak. Tak w temacie jak już jesteśmy to taką ciekawostke Wam sprzedam. Jedną z tybetańskich modlitw to strzelanie z łuku. Zapewne robią to Ci, co potrafią. U nas całe szczęście to tylko śpiewanie, chociaż i tym można dobić.

Ostatnio oglądaliśmy z Markiem reportaż o medycynie neolitu. Głównie chodziło o odżywianie, ale mnie tam zainteresował najbardziej pan profesor z jakiejś niemieckiej uczelni, który biegał na boso. Ludzie biegnąc w obuwiu zaczynają krok od pięty, co kładzie duży i niezdrowy nacisk na stawy i kości w szczególności kolana. Nawet dzisiaj próbowałam zaczynać od palców, ale to jest awykonalne, bardziej się męczę i bolą łydki. Mogłabym to wyćwiczyć, ale boso przez park musi być też trochę bolesne ze względu na kamyczki, poza tym mogłabym skończyć jako Sasquatch (w języku Indian to Wielka Stopa).

Wczoraj wracając do domu zobaczyłam na zegarek i akurat się zgrało, że Marek powinien wracać z pracy więc minutkę poczekałam i się spotkaliśmy. Do czego zmierzam? Pomyślałam sobie, że gdybym wracała inną drogą, albo nawet nie spojrzała na zegarek i pojechała dalej, to byśmy się nie zobaczyli. Ciekawe ile rzeczy dobrych i też złych nas omija. Chcielibyście zobaczyć film swojego życia, co się dzieje za Waszymi plecami?

Czytelnia:
Zupełnym przypadkiem zaczęłam czytać nową książkę Roberta Kiyosakiego - Mądre, bogate dziecko. Dla mnie już za późno, to można się zająć wychowywaniem dzieci. Myslę, że na dzisiejsze czasy są tam bardzo dobre porady, jedyny problem jaki widzę to fakt, że dzieci uczą się poprzez działanie, biorąc przykład z Ciebie, a ja odbiegam od tej ery. Finanse i biznesowe życie mnie jakoś nie owładnęło, ale ogólne podejście jest prawidłowe.
"Prawdziwa inteligencja oznacza wiedzę o tym, co jest właściwe, a nie jedynie złe lub dobre".
W ogóle wiedzieliście jak sie oblicza IQ? Wiedze umysłową (na podstawie testu) dzielimy przez wiek jaki mamy i to mnożymy razy 100, więc jeśli nie będziemy się rozwijać w wieku 40 lat możemy mieć niższe IQ niż mając 10 lat. Oprócz ilorazu inteligencji jest też inteligencja finansowa i tak na prawdę nie chodzi o to żeby rzygać pieniędzmi, ale żeby dały wolność, możliwość wyboru, zdrowie i szczęście. "Im bardziej potrzebujesz pieniędzy, tym mniejszą masz nad nimi władzę". W dzisiejszym szkolnictwie stosuje się karę za popełnianie błędów, co prowadzi do tego, że człowiek w obawie o błędy i ośmieszenie woli nie robić nic, iść z prądem. Szkoła niszczy nasze talenty, wszystko działa na jedno kopyto, nikt nie pyta w jaki sposób dziecku najlepiej się rozwijać, masówa zamiast indywidualności, dlatego wszystko w rękach rodziców. Determinacja - ważna rzecz i właśnie mi jej brakuje. Świetnie!

Muszę czasem sięgnąć po słownik, żeby nie wyjść na totalnego imbecyla i czasem trafię na ciekawe rzeczy. Tym razem szukałam słowa 'awykonlne' w sumie po to żeby zobaczyć czy pisze się razem czy osobno i proszę czego się dowiedziałam. Ogólnie słowa tego w słowniku nie ma, ale komentarze są równie pomocne. Nie jest to prawdziwe słowo tylko zostało użyte w Seksmisji i się przyjęło.

Wykorzystując tytuł notki do maksimum jeszcze nad dwoma rzeczami się zastanawiam. Co by tu zrobić z włosami? Wczoraj zrobiłam odrosty na czarno, ale w szafce posiadam rozjaśniacz.
Laptop. Prędzej czy później będe musiała jakiś kupić, bo ten co mam znowu się obalił. Kwestia tylko czy ma być mały czy duży. Z jednej strony chciałabym poręczny, a z drugiej strony, żeby był wyraźny obraz. Jakieś opinie? porady?

środa, 5 czerwca 2013

Dołująco.

Moje stany depresyjne zwalam na pogodę i to wcale nie bez pokrycia. Wszyscy wiemy, ze nie jestem zbyt energiczną osobą, ale bez przesady. Mam ochotę się skulić pod kocem z ciepłą herbatą i książką i porosnąć mchem. Najgorsze jest to, że oprócz tego, że nie robi się nadzwyczajnych rzeczy nadprogramowych, to te co są w standardzie też się zaniedbuje. Czy nie dałoby się tego uniknąć? Oczywiście, że tak, tylko trzeba ruszyć dupę, czyli to co najtrudniej zrobić, jak już jest w ruchu to jakoś to idzie. Wczoraj na przykład wracałam do domu, nie było zimno, ale trochę siąpiło. To było nieważne, bo ja słuchałam muzyki i to mnie poraziło prądem energetycznym. No to myślę sobie, że pobiegam. Wróciłam do domu i klops. Znowu mnie brało na lenia, ale szybko zareagowałam i wyszło. Dzisiaj? Nie bardzo. Właśnie zjadłam opakowanie ciastek i czuję się jak słonica. Może coś mnie jeszcze uratuje?

Marek mi usprawnił komputer, więc jako, że dawno się nie interesowałam swoimi kolekcjami muzycznymi i czytelniczymi, teraz nie mogę się oderwać. Jeśli chodzi o słuchanie to mój zapał się wypalił i to na prawdę sporo, zważając na fakt, że ostatnio nie miałam za dużo do czynienia z muzyką, bo nie było skąd brać, co do książek to cóż mogę stwierdzić? Niecierpliwość mi się uwydatnia. Chcę je wszystkie znać, jedyny problem jest taki, że jest ich  grubo ponad półtorej tysiąca.

Dużo chciałam dzisiaj napisać, ale muszę przełożyć dylematy na inną okazję bo teraz mi się odechciało pisać. Kiepsko... Kolejne 4 dni spędzę w pracy, jak mnie moce opuszczą to dopiero będzie gnój :/