niedziela, 20 lipca 2014

Odliczanie.

Wcale nie chce o tym myśleć, ale mały człowieczek, nie daje o sobie zapomnieć. Boli mnie każda komórka mojego ciała. Mam tak opuchnięte nogi, ze kucanie to dla mnie wyczyn niczym cyrkowa sztuczka. Siedzieć źle, leżeć źle, chodzić źle, jedyne co mogę jeszcze to zajechać na rowerze na działkę, ale nie dalej, bo tyłek boli od siodełka. Plecy okrutnie bolą bo przez ten wielki brzuch nigdzie nie dosięgam i muszę się nachylać, co nie służy mojemu niezrośniętemu kręgowi lędźwiowemu.
Za tydzień mam termin i mimo, że nie spoglądam na kalendarz to to samo siedzi w głowie. Jeszcze trochę rzeczy trzeba zapiąć na ostatni guzik, ale totalnie mi się nie chce. Zastanawiam się czy lepiej mam teraz, że się pobujam po pokojach między szpargałami i coś nie coś zrobię z braku sił, ale wyspana, czy jednak troche mniej przytomna z dodatkowymi obowiązkami nad małym bąkiem, ale za to z władzą chociażby pochylenia się.
Nie mogę się doczekać sprawności fizycznej, umysłowej też, ale ponoć nie nadchodzi tak zaraz po porodzie, trzeba na nią trochę poczekać, oby nadeszła. Ciąża trochę mi przyćmiła wszystkie inne aspekty życiowe. Czuje się głupia, aczkolwiek wyszkolona w dziedzinie posiadania dzieci, tylko póki co teoretycznie, egzamin praktyczny przede mną, wyniki dopiero za parenaście lat. Teraz, muszę się oderwać od tematyki dziecięcej, bo strace rozum i obiektywizm i zostanie tylko głowa wypchana pieluchą z kupą.

wtorek, 15 lipca 2014

1,2,3...

Zbieram się żeby coś tu napisać zanim mnie pogoni do rodzenia. Głowa cała zapełniona, że opuchlizna oczami wychodzi. Czuje jakbym ciężarki miała powieszone na powiekach. Lubię swoje problemy obrócić w czarny humor, zawsze to się lepiej przyswaja, ale teraz nie jest ani trochę do śmiechu. Zrobię szybkie rozliczenie zaistniałej sytuacji...

Stan taty się pogarsza, nie wiadomo jak to ogarnąć. Jedyne co mogę, to tam być. W sumie chyba bardziej mamie mogę pomóc w jakikolwiek sposób. Bawi mnie zainteresowanie niektórych osób. Dlaczego całe życie ludzie martwią się tylko o swoje tyłki, a przypominają sobie o innych dopiero w takich okolicznościach. Na dodatek wydaje im się, że wszystkie rozumy pozjadali. Jeśli nie siedzimy w czymś od początku i nie mamy pojęcia o przebiegu sprawy, wstrzymajmy się od głosu, zwłaszcza niekompetentnego. Wybierzmy sobie ludzi bliskich i interesujmy się nimi codziennie, nie od święta. Taka moja mała rada.

Tak się moje dziecię kryło ze swoją płcią, że jak już się dowiedziałam, to zapomniałam poinformować tą całą rzeszę ciekawskich ludzi. Zapewne tutaj również powinnam to uroczyście ogłosić, a więc:
IT'S A BOY!
Brzuch mi się obniżył. Musiał trochę zejść, skoro w końcu i ja to zauważyłam. Czuję jak młody się pcha, ale mam wielką nadzieję, że poczeka jeszcze z 2 dni. Jeszcze tylko wyparzę laktator i wszystko będzie gotowe. Cała reszta wyjdzie w praniu. Za półtorej tygodnia mam termin. Mam nadzieję tylko, że w autobusie nie urodzę, siedzenie w domu mi nie po drodze.

piątek, 4 lipca 2014

...

Nie mam nastroju do pisania. Nie mam nastroju do niczego. Od wtorku nie ma z nami mojego Rubisia. 14 lat wspólnego dorastania. Człowiek się przyzwyczaja, a potem nie może przeżyć rozstania. Szkoda mi mamy, to jej jedyne dziecko, które nigdy nie pyskowało, wszystko w domu było podporządkowane pod psa, teraz sobie miejsca nie może znaleźć. Próbuje to sobie jakoś w głowie ułożyć, ale jest cholernie smutno. I najgorzej kiedy przyjeżdżam do rodziców i na schodach nikt nie merda ogonem :(