wtorek, 15 lipca 2014

1,2,3...

Zbieram się żeby coś tu napisać zanim mnie pogoni do rodzenia. Głowa cała zapełniona, że opuchlizna oczami wychodzi. Czuje jakbym ciężarki miała powieszone na powiekach. Lubię swoje problemy obrócić w czarny humor, zawsze to się lepiej przyswaja, ale teraz nie jest ani trochę do śmiechu. Zrobię szybkie rozliczenie zaistniałej sytuacji...

Stan taty się pogarsza, nie wiadomo jak to ogarnąć. Jedyne co mogę, to tam być. W sumie chyba bardziej mamie mogę pomóc w jakikolwiek sposób. Bawi mnie zainteresowanie niektórych osób. Dlaczego całe życie ludzie martwią się tylko o swoje tyłki, a przypominają sobie o innych dopiero w takich okolicznościach. Na dodatek wydaje im się, że wszystkie rozumy pozjadali. Jeśli nie siedzimy w czymś od początku i nie mamy pojęcia o przebiegu sprawy, wstrzymajmy się od głosu, zwłaszcza niekompetentnego. Wybierzmy sobie ludzi bliskich i interesujmy się nimi codziennie, nie od święta. Taka moja mała rada.

Tak się moje dziecię kryło ze swoją płcią, że jak już się dowiedziałam, to zapomniałam poinformować tą całą rzeszę ciekawskich ludzi. Zapewne tutaj również powinnam to uroczyście ogłosić, a więc:
IT'S A BOY!
Brzuch mi się obniżył. Musiał trochę zejść, skoro w końcu i ja to zauważyłam. Czuję jak młody się pcha, ale mam wielką nadzieję, że poczeka jeszcze z 2 dni. Jeszcze tylko wyparzę laktator i wszystko będzie gotowe. Cała reszta wyjdzie w praniu. Za półtorej tygodnia mam termin. Mam nadzieję tylko, że w autobusie nie urodzę, siedzenie w domu mi nie po drodze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz