czwartek, 20 sierpnia 2020

**********

 Od dzisiaj nie piszę tytułów notek bo mnie to strasznie denerwuje. Wywiera presję, żeby moje wywody były sprowadzone do jednego tematu. Przez to często zaczynałam pisać i zaraz rezygnowałam bo nie mogłam się określić i zebrać do kupy. 

Siedzę na kompie już jakieś dwie godziny, a moje dzieci nawet względnie dają mi żyć. Zbliża się 10:00, więc zaraz będzie jęk że są głodni albo znudzeni... a może nie. W okresie wakacyjno-pandemicznym o tej porze dopiero odchodziliśmy od stołu po śniadaniu z ogólnym leniem na resztę dnia. Dzisiaj Krzyś wstał jak jeszcze Marek był w domu, do mnie dotarł o 6:15, bo zgłodniał, a Taty już nie było. Już kombinowałam co by tu zrobić, żeby dalej pójść spać, ale z drugiej strony, to jest świetna pora na pobudkę. Dzięki temu mogłam w końcu do kompa usiąść, a i chłopaki nie siedzą całego poranka przed bajkami. Niestety jak nie mam alarmu w postaci głodnego dziecka to bardzo ciężko mi wstać o jakiejkolwiek godzinie, jestem z tych co maja permanentne niewyspanie.

 W tamtym tygodniu byłam pochłonięta wizytą Zosi. Z racji rzadkich spotkań poświęcam się w stu procentach. Nie wiadomo kiedy znowu będzie okazja się zobaczyć. Może w święta jeśli nie zaskoczy nas ponownie pandemia srandemia. W poniedziałek wstałam z myślą, że teraz muszę się pełną parą przygotować na nadejście przedszkola. Zrobiłam śniadanie, usiadłam i... nie mogłam się podnieść. Jest czwartek, a ja dalej się czuję jakby mnie ktoś w nocy okładał bejsbolem. Bolą mnie plecy, najbardziej w miejscu płuc. Cholera wie skąd to się wzięło i ile potrwa. I jak zwykle robota stoi w miejscu.

sobota, 1 sierpnia 2020

Śpiączka

Dawno nie miałam takiej przerwy w pisaniu. Zabierałam się za to parę razy, ale miałam jakąś blokadę. Teraz też mi się nie chce pisać. Odczuwam bezsens pisania, jakby to było nie warte zachodu. Takie tam na starość wspomnienia będą, nic poza tym.

Za miesiąc Krzyś z Igorem idą do przedszkola, jeśli oczywiście znowu nie wystąpi lockdown. I w tym momencie nastąpią wielkie zmiany. Koniec siedzenia z dziećmi w domu, należałoby wrócić do pracy. Jeszcze nie umiem sobie wyobrazić tego wszystkiego, pewnie się to zwali na mnie jak grom z jasnego nieba. Staram się o tym nie myśleć, ale gdzieś czuję oddech na karku.

Przez ten miesiąc chcę się trochę przygotować, ale bez spiny i nerwów. Mam wstępna listę co muszę zrobić zanim wrócę do pracy, ale jest ona tak długa, że mogłoby mi zająć do końca okresu wychowawczego czyli 31 lipca 2021, niestety trzeba podrasować budżet domowy więc o takiej labie nie ma mowy.

Zawsze kiedy kończę pisać notkę w myślach sobie powtarzam, że będę częściej pisać bo to mnie trochę oczyszcza, a potem jest jak jest.