poniedziałek, 26 marca 2012

Próbując...

Krokusy się wybiły na jeszcze szarym obrazie miasta. Przypomina mi to, że już jakiś rok tu bazgrole, z sensem, bez sensu, ale zawsze to pamiątka dla potomnych, nie wiem tylko czy właściwa. Wędruje myślami wstecz i staram się odtworzyć w skrócie ten rok i nie bardzo jestem zadowolona. Nawet na horyzoncie nie pojawia się żadna zmiana. Jedyne co próbuje robić, to nie załamywać się tym co bylo tylko bardziej skupiać się na przyszłości. Niestety zaczynam twierdzić, że jakaś klątwa nad naszym rodem panuje w chwili obecnej. Choroby, pogrzeby i do tego dochodzą zwykłe (ale jakże denerwujące) problemy dnia codziennego, czyli chociażby wykańczająca praca. Nie chce mi się nawet zagłębiać w tym temacie. Mam problem z porozumieniem się z ludźmi i nawet tego czasem ciężko uniknąć, bo gdzie nie spojrzę tam oni są. Dobrze jest jeszcze dostrzegać przyziemne (i te lotne) cieszące oko rzeczy. Leciał kiedyś nad Wami bażant? Normalnie to troszkę bezpłciowy ptak, a z dołu gdy leci przypomina feniksa. Na prawdę widok cieszący oko.


Nie taki on brzydki jak mi się wydawało, chociaż ten mój taki diamentowy nie był.

"Nasze zmiany są zawsze niewinne, zawsze chcemy robić to co słuszne, ale zdaża nam się też przesuwać granice, więc istnieje ryzyko, ze sprawy zajdą za daleko. Działamy nawet wtedy gdy powinniśmy odpuścić kiedy coś jest wystarczająco dobre, bo trudno jest przyznać, że nie ma już problemu do rozwiązania. Zostawić to w spokoju zanim to pogorszymy, zanim spowodujemy poważne szkody".
- Grey's Anatomy -

czwartek, 8 marca 2012

Dzień.

12:33
Tak mi się skojarzyło z powiedzeniem odnośnie człowieka. 'Jesteś wyjątkowy... jak każdy inny'. Więc, taki sam jest ten dzień. 8 marca, Dzień Kobiet, dlatego wyjątkowy? Neee, po prostu dlatego, że jest dniem i żaden nie będzie takim samym.

Brak komputera zbyt dobitnie pokazuje ile czasu się marnuje przy tej maszynie. W pierwszej chwili doceniłam, że mam chwile na niezałatwione sprawy, ale teraz, gdy mam już wszystko poukładane, nie wiem czym mam się zająć. Przecież nie mogę wiecznie sprzątać i książek czytać. A właśnie! Nawet nie wiem (nie pamiętam, nie mam jak sprawdzić), czy pisałam, że czytam biografię Kingi Rusin. Może nie tyle biografia co długi wywiad z psychoterapeutką Małgorzatą Ohme. Takie tam sobie babskie sprawy jak przy kawie. Zapewne ktoś, kto ma różnego rodzaju emocjonalne problemy dobrze się odnajdzie w tej rozmowie. Ja póki co jestem biernym słuchaczem/czytaczem, no ale nie jest powiedziane, że tam dalej czegoś dla siebie nie znajdę.
Miałam wielkie plany co do dzisiejszego dnia, ale nie uwzględniłam braku energii. Siedzę w szlafroku zwinięta w kłębek i tak mi tu dobrze i ciepło, że ciężko się ruszyć, więc mogę się zająć tylko tym co jest w zasięgu kończyn. Dobrze że kartka z długopisem była, a oprócz to niewiele tego jest: pilot, książka i lakier do paznokci. Z wszystkiego już dzisiaj skorzystałam. Został jedynie pies śpiący przy nogach, ale on ma mnie chyba w poważaniu więc raczej się ze mną nie pobawi. Może powinnam sobie znaleźć jakieś hobby.

Nadal w międzyczasie czytam "Monopol na zbawienie". Czymś tam zawsze nakarmię swoją wiedzę, ale głównie to z dystansem przyswajam te sprawy. Mniejsza z tym, zupełnie nie do tematu... fajny cytat tam po prostu wyczytałam:

"Miłość to piękna rzecz, ale ograniczając się do uczuć, nie odwiedzając przy tym mózgu, może być zabójcza"
- Szymon Hołownia -

- Dziub co dzisiaj robimy?
- To co zawsze, podbijamy świat!
 Także już sobie pójdę bo mam dzisiaj wielką misję do spełnienia :)

niedziela, 4 marca 2012

Ciszy czas.

Rzadko piszę, wiem. Są tego dwie przyczyny. Laptop dalej w stagnacji, więc i z internetem ciężko, a poza tym nie za bardzo jest o czym pisać. Jestem na etapie wyciszania się i oprócz tego, że sprzyjają ku temu różne czynniki ode mnie nie zależne, to staram się osobiście utrzymywać w okół siebie spokojny klimat. Po ostatnich niedomówieniach w pracy skończyła mi się chęć do rozweselania atmosfery i niby nic się nie stało, ale jednak co się stało to się nie odstanie. Trzeba iść, zrobić swoje i wrócić do domu. Trochę więcej godzin mi wyszło niż ostatnio i nie jestem pocieszona z tego, ale co zrobić. Nie marnuje czasu na pierdoły, chociaż trochę by się go przydało na chociażby uprzątnięcie pokoju. Udało mi się trochę wyjść do ludzi w ostatnim tygodniu. Cieszę się z każdego spotkania, tylko szybciej niż zazwyczaj robię się zmęczona. Ciężko mi już cały dzień poza domem. Starzeję się?
Przeczytałam już książkę o Audrey Hepburn napisaną przez jej syna. W sumie to nigdy nie widziałam nawet żadnego filmu z jej udziałem i oprócz nazwiska znałam tylko jej buzię i nic więcej na jej temat.

Fakt, spodziewałam się jakiegoś skandalu, bogatego w przygody życia, a tu nic. To chyba miało być (i w sumie było) zaskoczeniem, że mimo bycia taką gwiazdą prowadziła życie nudne jak ciepłe kluchy. No może nie nudne, ale na pewno normalne. Mniejsza z tym... spodobał mi się jej sposób bycia matką. Znać mądrą odpowiedź na głupie pytanie, rzucać z rękawa dobrymi radami... ba! samemu się ich trzymać, no i taki ogólny zarys osoby dojrzałej, opanowanej mam przed oczami. Jedyna przestroga jaka mi przychodzi teraz na myśl to nie jedz żółtego śniegu. Po czymś takim się zastanawiam co to wyrośnie z tych moich dzieci. Cała nadzieja w ojcu! Teraz by się doceniło babcine porady. Chodzą mi po głowie konfitury z truskawek, które babcia dodawała do kaszki mannej, no bo jak by je tu zrobić? W sumie nawet nie chodzi o to jak, bo przecież się na necie znajdzie, tylko! żeby pamiętać, że takie rzeczy jak poranna kaszka z truskawkami w ogóle była. Znalazłam kiedyś w bibliotece bardzo fajna książkę, bardzo dobrze się stało, że znowu wpadła w moje ręce przed chrzcinami Antka, bo był to właśnie zbiór dobrych rad życiowych. Nie będę wysyłać Go do lektury, zamiast rozmawiać, ale myślę, że taką rzecz fajnie w domu jest mieć. Może kiedyś przeczyta te moje wypociny i już zawsze będzie pamiętał, że nie je się żółtego śniegu. W każdym razie cały czas dążę do tego żeby wpisać tu wiersz z wyżej wymienionej książki, który napisał Sam Levenson do wnuczki a formę i tytuł nadała mu Audrey Hepburn.

SPATYNOWANE STROFY O PIĘKNIE.
Jeżeli chcesz mieć piękne usta, 
to mów jedynie czułe słowa.
Jeżeli chcesz mieć piękne oczy, 
to szukaj nimi dobra drzemiącego w ludziach.
Jeżeli chcesz być szczupła i zgrabna, 
to swoją strawą podziel się z głodującymi.
Jeżeli chcesz mieć piękne włosy, to pozwól, 
aby choć raz dziennie przeczesała je rączka dziecka.
Jeżeli chcesz być elegancka, dopilnuj, abyś nie chodziła sama. 
Od nas dostajesz przyszłość. 
Ludzie zawsze będą potrzebować czułości i opieki.
To właśnie ich należy odnawiać, remontować, 
naprawiać, konserwować, ulepszać i usprawniać. 
A przede wszystkim zbawiać, zbawiać, zbawiać.
Nie odpychaj nikogo.
Pamiętaj, że tuż obok Ciebie stoi ktoś, 
do kogo będziesz mogła zawsze wyciągnąć dłoń w potrzebie.
Kiedy dorośniesz dowiesz się, że masz dwie ręce: 
jedną, żeby pomagać sobie, drugą, żeby pomagać innym.
"Stare dobre dni" masz jeszcze przed sobą. 
Oby ich było jak najwięcej.  

Jest taka możliwość, że nie odzyskam rzeczy zgromadzonych na laptopie. Pewnie wszyscy myślą, że wyrywam sobie włosy i płaczę do poduszki, zwłaszcza ze względu na muzykę. Sama się sobie dziwię, że nawet mnie to nie ruszyło. Fak, szkoda mojej pracy (na prawdę dużej), ale chyba miałam dość samego posiadania takiego zbioru, którego nawet nie słuchałam. Jedynie żal mi bajek Disneya, których całkiem niedawno się dorobiłam. Nie zdążyłam nawet wszystkich obejrzeć a poza tym miały być dla potomnych.
Nawiązujący do temtyki, aczkolwiek przypadkowy (jak zawsze) serialowy cytat.

"Możesz zasięgać porad innych. Otaczasz się zaufanymi doradcami, ale na końcu decyzja zawsze należy do ciebie i tylko do ciebie. I kiedy przychodzi czas by działać, a jesteś samotny z plecami opartymi o ścianę, jedyny głos który jest ważny, jest w twojej głowie i mówi ci to, co prawdopodobnie już wiesz. Jedyny, który prawie zawsze ma rację".
- Grey's Anatomy -