21:25 Sylwester, a ja piszę. Takie czasy. Miałam się świetnie bawić z rodziną, czekałam na ten dzień na prawdę długo. Niestety jak się ma małe dzieci średniej odporności, to trzeba się z tym liczyć, a w moim przypadku już przyzwyczaić, że kiedy coś się planuje to wtedy one chorują.
Tak więc siedzimy przed telewizorem, czipsy i ciastka już zjedzone, popite Karmi i koniec. Myślę, że dopiero za jakieś dwa lata moje Sylwestra będą mogły jakoś wyglądać. Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Co z postanowieniami? Jestem taka naiwna,że nadal je miewam, chociaż nie na zasadzie, że rodzą się przy świętach, a ciągną się latami, niemalże ciągle te same. W każdym razie w tym roku trzeba się wziąć za swoje zdrowie i jak nigdy marzy mi się, żeby się spełniło.
Tak więc ostatni raz... w tym roku.
Spełnienia marzeń!
niedziela, 31 grudnia 2017
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Jingle bells, jingle bells...
A no, dzwonki dzwonią i święta pełna parą idą, ale nie u mnie. Choinka ubrana, okna ozdobione, ale święta nie u mnie. U mnie występuje wielki kryzys. Miałam już coś podobnego, jak Krzysiek był malutki jak Igor teraz, ale wtedy nie wiedziałam co to, byłam bardziej zagubiona, więc ciągle płakałam, a teraz krzyczę, czasem czymś rzucę, ale to nie na oczach dzieci. Ciężko mi nad sobą panować, i boję się, że w końcu powiem za dużo, albo co najgorsze, zrobię za dużo.
Czuję odwieczną presję, oddech na karku i to powoduje u mnie rosnący stres, a to powoduje u mnie ciągle pogłębiające się problemy z hashimoto, a to z kolei mnie osłabia i nie radzę sobie ze stresem. Błędne koło. Jest bardzo źle, chociaż tu nie czuć tak tego klimatu...
Od matki nastrojów zależy co da dziecku w mleku. Igor chyba niema najlepszego menu, Krzysiek z resztą też nie miał. Podczas karmienia najlepiej się rozkminia o wszystkim, bo praktycznie nic innego nie da rady robić w tym czasie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że odpuszczam wszystkie przedsięwzięcia i skupiam się tylko na doprowadzeniu się do stanu funkcjonalności, chociaż to jest właśnie najtrudniejsze, bo kłóci się z rzeczywistością.
Czuję odwieczną presję, oddech na karku i to powoduje u mnie rosnący stres, a to powoduje u mnie ciągle pogłębiające się problemy z hashimoto, a to z kolei mnie osłabia i nie radzę sobie ze stresem. Błędne koło. Jest bardzo źle, chociaż tu nie czuć tak tego klimatu...
Od matki nastrojów zależy co da dziecku w mleku. Igor chyba niema najlepszego menu, Krzysiek z resztą też nie miał. Podczas karmienia najlepiej się rozkminia o wszystkim, bo praktycznie nic innego nie da rady robić w tym czasie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że odpuszczam wszystkie przedsięwzięcia i skupiam się tylko na doprowadzeniu się do stanu funkcjonalności, chociaż to jest właśnie najtrudniejsze, bo kłóci się z rzeczywistością.
- Aktywność - możliwa w godzinach wieczornych, kiedy dzieci zasną, pomiędzy wołaniem, przytulaniem i karmieniem. Czasem w ciągu dnia machnę nogą, ale nie zawsze zdążę machnąć drugą, a obawiam się nierównomiernego umięśnienia :D hahaha
- Sen - z Igorem budzącym się co godzinę i Krzyśkiem wstającym o 5:00, zapomnij!
- Brak stresu - mieszkam z trzema gostkami, mówi samo za siebie. Nikt nie mówił, że będzie lekko.
- Jedzenie - Od czwartku występuję na diecie Ewy Chodakowskiej, ale jeszcze jej nie zaczęłam. Nie jest ona adekwatna do tego co powinnam dokładnie jeść, ale mogę tam wymieniać sobie jadłospisy, a bardziej mi zależy żeby nauczyć się jakiegoś nawyku zdrowego jedzenia. Tylko ciężko w ten sposób karmić moje dziady, a do tego Igor niechętnie pozwala mamie się zająć czymś innym niż on sam.
- Suplementy - lekomanka ze mnie kiepska. Muszę regularnie jeść swoje leki, ale moim dzieciom coś ciągle trzeba aplikować, że o sobie zapominam. Czasem w pośpiechu podkradnę Krzyśkowi witaminę D. No i póki karmię to mam okrojone pole do popisu.
- Czystość - nie ma tu nic wspólnego z niewinnością, a z pozbyciem się z organizmu toksyn, grzybów i pasożytów. Muszę wzmocnić cały swój układ immunologiczny. Tu to chyba tylko jakieś zaklęcia mi tylko pomogą. Ponoć według wspaniałej książki którą czytam mogę to zrobić w 30 dni, ale zanim ją skończę i zobrazuję w całokształcie to może tą Chodę ogarnę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)