poniedziałek, 7 stycznia 2019

Pod ręką.

Leżę wczoraj już w łóżku i czytam książkę. Wpada mi myśl do głowy, którą pragnę tu przedstawić. I żałuję, że tak bardzo mi się nie chce wstać i zapisać chociaż tematu. Potem pomyślałam sobie, że jak czytałam książkę Jacka Cygana "Życie jest piosenką", to on właśnie opisywał to co ja wtedy przeżywałam, tylko on jako rasowy autor pięknych tekstów musi mieć pod ręką kartkę i długopis. Ja posiadam dzieci, czasem trochę dalej śpią, czasem obok, najczęściej jednak na mnie. Jeden przylepiony do pleców, drugi trzyma moją twarz w rękach. Nie da się ukryć, że bardzo to lubię... do czasu aż mi dupa nie zdrętwieje.
Wracając do meritum, tak się skupiłam na opisaniu wspólnych przeżyć z Panem Cyganem, że zapomniałam co chciałam tu opisać wcześniej.

Dziś Dzień Trzech Króli. Powoli zwijamy z domu święta, bo już chyba się wszystkim przejadł ten klimat. Ja muszę się oczyścić z tych lampek, śnieżynek i wszędobylskich igiełek. Zauważyłam, że w tym roku nikt nie podejmuje się poprawy od drugiego stycznia, tylko od siódmego, znaczy się jutra (albo dziś, zależy jak długo będę tu pisać). Ma to sens, pierwszego wszyscy zdychają na kaca, ale cały ten zgiełk człowiek odczuwa jeszcze trochę, także tydzień na odpoczynek po świętach już chyba się wpisuje w ludzką naturę. Wszyscy maja mambę, mam i ja :D Stawiam głównie na zdrowe odżywianie. Może do Świąt Wielkanocnych udałoby się wyrobić jakiś zdrowy dryg samozachowawczy przy stole.

Dieta jest moją kulą u nogi, moje złe nawyki przechodzą na chłopaków. Krzyś chciał dzisiaj dolać syropu daktylowego do potrawki z kapusty i marchewki. No comment.

W międzyczasie miałam się tu rozpisać dosyć szeroko o moich spostrzeżeniach noworocznych, ale wszystko wyparowało z głowy. Dziecko moje dostało gorączki i co 5 minut wołało do przytulania. O 23:00 odpuściłam i poszłam spać. Teraz się zorientowałam, że nie podtrzymałam corocznej tradycji kiedy to Cioteczka wsadzała nam do tylnej kieszeni dychę, bo przecież to świadczy o powodzeniu finansowym przez cały rok. Idąc tym tropem jestem w kiepskim położeniu...