piątek, 21 lutego 2014

Słońce.

No już zresztą jakiś czas ta pogoda zachwyca, chociaż wiatru na pewno nie można nazwać letnim. Ważne, ze same promienie dodają trochę energii. Niestety nie byłam jeszcze przygotowana na sklepowe wystawy wielkanocne. Na prawdę. W ostatniej książce jaką przeczytałam autorka się fajnie wypowiadała na temat świąt. Fakt, że o bożenarodzeniowych, ale myślę, że to nie ma znaczenia.

Czytelnia:
Małgorzata Kalicińska - Widok z mojego okna, przepisy nie tylko na życie. Książka została wydana w 2010 roku i jest napisana w formie felietonów, wiec bardzo na czasie. Ciekawe spojrzenie na wiele spraw, a po każdej notce dodatkowo dodano przepis, ciekawy, szybki i prosty.
Ogarnia mną strach na kogo ja wychowam swoje dziecię. Taka sobie zasada wychowawcza.

"Mama mnie uczyła, że w takich miejscach powinnam zwracać uwagę na to, czy swoim zachowaniem nie mącę komuś spokoju, na przykład za głośnymi komentarzami, śmiechem...
Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego człowieka.
To prosta ogólnoludzka zasada, którą powinno się wpajać każdemu - żeby zawsze umieć znaleźć granice, poza którymi zwyczajnie wdzieram się komuś w jego przestrzeń. To się kiedyś nazywało kulturą, taktem i doprawdy nie przeszkadzało w wyrażaniu uczuć, nastrojów itp. Robiono to ciszej, dyskretniej."


Z listy książek które miałam na ebooku wybrałam kolejną "Zakaz seksu we wtorki". Dlaczego? Bo zaliczam się do tego odłamka ciężarnych którym wzrasta chcica, a nie maleje, a poza tym był akurat wtorek. A okazało się, że historia opowiada o ciężarnej dziewczynie, która jest poukładana, niestety głupim zrządzeniem losu nie wie kto jest tatusiem. Szybko mi leci czytanie tej lektury, bo rządzi mną ciekawość WHO'S THE FATHER???
Z wszystkich udziwnień dzisiejszych czasów mieszanie języka polskiego z angielskim mi nie przeszkadza, czasem nawet rajcuje, co wynika z mojego zamiłowania do tego języka, tudzież do hiszpańskiego, niestety tego zbyt dobrze nie umiem, ale teraz będę wiedziała co oznacza "Quién es el padre".

Obecnie w oczekiwaniu na nowego członka rodziny. Siora się nie odzywa, może właśnie prze :) 
Całe szczęście wiemy kim są ojcowie naszych dzieci :)

środa, 19 lutego 2014

STO LAT MIŚKU!

Przede wszystkim szwagier mój obchodzi dziś urodziny. No i co? I jak to tak? Ani to się spotkać, ani porządnie uczcić. Trochę dołujące to jest, ale cóż można zrobić. Zostaje mi złożyć pierwsze życzenia właśnie tutaj :)
 To co zawsze, dodatkowo grzecznej żonki i uciechy z dzieciaczków (nadal;), ale głównie, żeby interes się wspaniale rozwinął, żebyś się dorobił wielkich milionów i zabrał Wasze poczwórne cztery litery tutaj na zawsze! Z tym wykrzyknikiem zabrzmiało trochę jak groźba... no i bardzo dobrze, bo to była groźba do wszechświata i losu i Tego na górze, jeśli istnieje, żeby się tak właśnie stało :)

Zbieram się i zbieram, a jak już usiądę, to pustka w głowie i nie ma o czym pisać. Nawet do tego doszło, ze moja siostra pisząca raz do roku, napisała więcej w ostatnim czasie niż ja. Wstyd i hańba, a tak z powagą, to dobrze. W końcu założenie było takie, żeby utrzymywać stały kontakt na odległość. Może lepiej jest zadzwonić, ale w ten sposób będzie co wspominać. Człowiekowi umykają fajne chwile, a my sobie je będziemy miały :)

Znowu w biegu. Miałam dzisiaj koczować w domu, ale nie jest mi to pisane. Jadę do kuzynki trochę poprzeszkadzać i zapoznać się z nowym członkiem rodziny, czyli kotem perskim.Jutro biorę Natalkę do siebie z racji tego, że są ferie. Nie mam zielonego pojęcia co będziemy robić. Moje ostatnie doświadczenia to dziewczynki w wieku 2 do 6. Natalia ma niewiele więcej bo tylko 9, ale to się tak wydaje, a różnica w gustach do zabaw jest wielka jak kanion na Marsie. Zobaczymy...

"Szczęście, to taka dziwna rzecz, która się mnoży gdy się ją dzieli."

No więc, do działa :)

niedziela, 2 lutego 2014

Co jest doktorku?

Sytuacja na froncie wygląda następująco: lekarze, lekarze i jeszcze raz lekarze.
Zaczęło się od tego, że miałam zrobić USG. Poszłam, zrobiłam, wyszłam poddenerwowana. Lekarz dziwnie się zachowywał, jakby zamiast dziecka na monitorze, zobaczył zjawisko kosmiczne. Ponoć nie mógł zmierzyć przezierności karkowej, która jest dosyć ważnym czynnikiem. Na koniec dodał, że koniecznie w 18 tygodniu (a byłam w 14), muszę zrobić USG 3D, za jedyne 180zł. Dobrze, że nie jestem bardzo naiwna, chociaż już byłam skłonna na to pójść. Zarejestrowaliśmy się do innego lekarza i okazało się, że wszystko jest ok, wszystko da się zmierzyć i trzeba dodatkowo zrobić kolejne badania krwi, bo wcześniejszy wspaniały lekarz-naciągacz zapomniał o 5 bardzo ważnych badaniach, miedzy innymi o grupie krwi, bez której by mnie nie przyjęli do żadnego szpitala, mogłabym sobie wtedy rodzić w stodole. W taki oto sposób zmieniłam lekarza i przy jednej wizycie dowiedziałam się więcej niż przy pięciu poprzednich.
Myślałam, że moje przeziębienie dobiegło końca, ale chyba w zakamarkach się schowało. Tylko czasem sobie jeszcze kichnęłam. Niby nic takiego. Wczoraj zaczęły mnie boleć zęby i to tak, że myślałam, że mi wypadną wszystkie, jakbym dostała łopatą po gębie. Myślę sobie, że Młode mi wysysa wapń i zaczęłam buszować w lodówce w poszukiwaniu sera żółtego itp. Jednak to chyba nie dentystyczna przypadłość, ale jakaś zatokowa, zapewne też dlatego od paru dni boli mnie głowa. Myślałam, że skończy się tylko na dentyście, ale internistę też muszę jakiegoś w końcu dorwać. I znowu muszę iść do ginekologa po zwolnienie. Człowiek może unikać lekarzy ale koniec końców i tak Cie dopadną.

II trymestr powinien przebiegać łagodniej, a mi się chyba na odwrót zrobiło. Boli mnie wszystko, nie mam apetytu, chodzę bardziej zmęczona, jeszcze te choróbska. Przytyłam tylko lekko ponad kilogram. Brzuch rośnie, już teraz jak mi pasta z buzi kapie to na brzuch nie na podłogę. No i znowu jest większy niż cycki. Już raz tak miałam, dawno temu jako nastolatka, nawet się popłakałam z tego powodu strasznego, dzisiaj jest to mniej drastyczne.

Czytelnia:
52 skuteczne psychoporady. Został mi rozdział odnośnie pracy, ale jakoś mnie ta tematyka teraz nie interesuje. Bardzo fajnie napisane, prosto, szybko i mądrze. Zostało mi tylko przytoczyć cytaty.
Wyciszanie umysłu:
1. Rozładuj nagromadzone emocje przez kontakt z naturą.
2. Zajmij się czymś, co sprawia Ci przyjemność - idź na spacer, posłuchaj relaksującej muzyki.
3. Stosuj techniki relaksacyjne - spróbuj medytacji lub kontrolowania oddechu.
4. Uprawiaj sport - przecież w "zdrowym ciele - zdrowy duch".
5. Zdrowo się odżywiaj i unikaj używek, które często pogłębiają stres.
6. Śmiej się! Śmiech burzy napięcie, rozjaśnia Twoją twarz,rozluźnia mięśnie, przywraca obiektywizm i ożywia nadzieję

Komunikacja w związku. To jest wyzwanie czasem :) Długo by się nad tym rozwodzić, a mnie chodzi o konkrety więc w skrócie, komunikacja w małżeństwie nie może:
- oskarżać
- wyśmiewać
- dominować
- żywić urazy
- być drobiazgowa, powtarzać się.

No i sprawa ważna: muzyka a rozwój dziecka. Efekt Mozarta, czyli trzeba ściągnąć muzę poważną. Nie wiem czy pomoże, na pewno nie zaszkodzi. Co ciekawsze, piszą tu tak:
Najlepiej stymulują mózg utwory Mozarta i chorał gregoriański – poprawiają także pamięć i koncentrację.
Muzyka baroku - Vivaldiego, Telemanna, Bacha – wspomaga i przyspiesza proces przyswajania wiedzy.
Utwory Beethovena, Vivaldiego, Straussa harmonizują i integrują rytm pracy serca i mózgu.
Ha! Kto by pomyślał.