poniedziałek, 12 listopada 2012

10.11.12r.

Mam cały czas uczucie, że coś mnie prześladuje. Nie to, że ktoś chory psychicznie chodzi krok w krok, tylko jakieś niezałatwione sprawy, czy coś. Taki jakiś niepokój w podświadomości. Za dużo rzeczy jest na rzeczy, a mi niespecjalnie się chce to ogarniać. Jeden zaistniały plus jest taki, że mam 4 dni wolnego. Miło by było tego nie zepsuć i nie zmarnować czasu, a jestem do tego zdolna.
Boli mnie głowa od tego myślenia. Nie wiem co mam w jakiej kolejności zrobić. Takie frustrujące sytuacje źle działają na moje samopoczucie, a jak tak się dzieje, to nie mam ochoty w ogóle na nic. Czyli jak dziś.

Czytelnia:
Patrick Suskind "Pachnidło". Co za poryta fabuła. Zachęca na pewno już na wstępie, bo dopisek brzmi 'historia pewnego mordercy', aczkolwiek do kryminału tej książce bardzo daleko. Jako osoba z tylko jednym dobrym zmysłem (węchem), myślałam, że może troszkę się utożsamię z głównym bohaterem, ale jednak nie. Był obleśnym, dziwnym człowieczkiem i jedyne co mi się w nim podobało, to fakt, że nie wydawał z siebie żadnego zapachu. Przydałoby mi się to po 12 godzinach pracy. Wnioski wyciągnięte: trzeba zadbać o inne zmysły. Podsumowując, mimo tego, że popaprana ta książka, to jednak warta przeczytania, aczkolwiek, mimo tego, że lubię porównania z ekranizacją, film chyba sobie odpuszczę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz