czwartek, 31 marca 2011

Można i tak.

Nastał dzień w którym to kończę magiczne 24 lata. Emocjonalnie się chyba nawet czuję na tyle, psychicznie na 19. Przeraża mnie fakt, że dawno temu założyłam sobie że najlepszym wiekiem na posiadanie dzieci dla mnie przypada za rok (to zdanie mi jakoś nieskładnie brzmi :/ ).Mama nawet przypieczętowała tą decyzje jako że za rok przypada Jej emerytura więc mogła by babciować. Teraz jakoś tego nie widzę... ale że już? tak szybko?
Dzień dzisiejszy leci raczej jak krew z nosa. Od godziny 8:30 siedzę jak zadżumiona przed komputerem i penetruje muzycznie internet... aż do teraz. Co chwile odbieram tylko telefony lub smsy z życzeniami. To bardzo miłe, że ludzie pamiętają o mnie zwłaszcza, że nie podaje daty urodzin na portalach, ale tak nie lubię być w centrum uwagi i tych wszystkich "a co chcesz dostać" i "czy robisz jakąś imprezę", ze czekam na jutro już. Muszę jednak teraz odejść od komputera, wyprostować zgarbiony kręgosłup, zmyć z siebie brud (zaraz mchem porosnę), doprowadzić się do jakiegoś stanu funkcjonalnego. Dobrze, ze chociaż zadbałam o pełność żołądka. Ja łasuch zupowy w końcu doczekałam się zaszczytu zupy w domu :) Ogóraskowa z chlebkiem i masełkiem. Yeach!

1 komentarz:

  1. Ja mam pomidorówkę...ale nie skomentuję tego miną w stylu " :/" Michałowi bardzo wychodzi więc jest git...mój plan też był 25...co prawda niesprecyzowany na posiadanie bądź zachodzenie hehe ani nie zamierzałam się go sztywno trzymać...i masz Ci babo jajko niespodziankę :D

    OdpowiedzUsuń