środa, 16 marca 2011

Tylko słońca brak...

Dzisiaj czuję się już o niebo lepiej. Sam fakt, że wstałam bez żadnych dolegliwości dało mi siłę na robienie czegokolwiek. Jest obecnie 8:50 a już jestem zwarta i gotowa do działań. To piękne dla mnie, bo znana jestem z marnowania czasu, więc normalnie w gotowości byłabym dopiero za jakieś 3 godziny. Przykro to stwierdzić, ale dopiero się uczę takich zachowań. Kiepsko jak na 24 lata, ale lepiej późno niż wcale.

Staram się nie pić kawy. Ciężko jest przy wstawaniu o 5 rano, ale może jak się czymś ciekawym zajmę to nie zasnę. Nie mogę się przyzwyczajać do drzemek w ciągu dnia bo to za wielkie rarytasy jak na dzisiejsze czasy.
Patrzę się w okno i jest strasznie ponuro. Jedyny cieszący oko obraz to te żółte kwiatki, które kończą zimę co roku, a ja nigdy nie pamiętam jak się zwą. Zadzwoniłam do mamy, tak więc są to krokusy :) Co ja bym bez Niej zrobiła? Ha... jestem mądrzejsza o jedną nazwę kwiatków :)

Ps. Witam nowego czytelnika :) hehe cześć Maniuś :)

1 komentarz: