poniedziałek, 23 stycznia 2012

Na biegu.

Ze skrajności w skrajność, albo za dużo wolnego, albo za dużo pracy. Takie huśtawki wpływają niekorzystnie na to co dzieje się z moim organizmem i na wygląd mojego otoczenia. Ostatnie 8 dni spędziłam w większości w pracy pod presją zwaną zrobić szybko i dobrze czyli inwentaryzacja lub inaczej mordownia. Wszystkie ważne i ważniejsze sprawy zeszły na dalszy plan, co jest karygodnym zaniedbaniem zwłaszcza kiedy dzieją się różne święta. Myślę, że powinnam sobie jakoś zorganizować jutrzejszy dzień bo mam okropne zaległości jak to już wcześniej wspomniałam w każdej dziedzinie. Mam tylko jeden dzień wolnego więc przydała by się jakaś solidna rozpiska. Najbardziej irytującym mnie faktem jest to, że nie bardzo mi się chce dalej pisać. Czekałam aż filmy mi się naładują, żeby do snu obejrzeć, ale chyba zmęczenie głośniej krzyczy. Tak więc idę do łóżka... i Wy też idźcie, sen to taka fajna sprawa, a jutro odkopie się z ciuchów, i kurzu i może nawet nogi ogolę.
Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz