poniedziałek, 3 grudnia 2012

Niemoc...

.. taka zimowa prawie. Śniegu nie widać, ale mróz jest nieprzyjemny. Walczę z nim poprzez różnego rodzaju ciepłe ubrania, niestety nie są one w dobrym guście. Mi to nie przeszkadza specjalnie. Jadąc do pracy i tak się przebieram w że tak to nazwę 'fartuch roboczy', ale jak trzeba gdzieś wyjść do ludzi, to dresy niekoniecznie są mile widziane i to nie w oczach innych, tylko w mojej głowie. Zima nie sprzyja mi w dbaniu o siebie. Jestem niedźwiedziem, który potrzebuje przesypiać ten okres. Gdzieś miałam książkę (czy jej fragment) na temat motywacji na zimę i myślę, że powinnam ją szybko odnaleźć i przeczytać. Akurat dobrze się składa, że jestem teraz połowicznie wolna w czytaniu. Połowicznie, ponieważ doczytuję sobie od czasu do czasu Królową Elkę, ale główna książka została właśnie zakończona, o czym poinformuję jeszcze w dalszym fragmencie notki.

Postanowiłam nie nakładać na siebie zbyt wielkich wyzwań, to też na grudzień przewidziałam tylko misje świąteczno-prezentową, a co do mojej osoby (czyli akcja pod tytułem 'Ala wyrabia sobie charakter, osobowość i mięśnie') zaczęłam od najłatwiejszej opcji czyli brzuszki. Ciężko mi idzie z ćwiczeniami, ale żeby nie było, ze jestem tak beznadziejna, to muszę napisać, że ogarnęłam już prawie wszystkie prezenty. Mam jeden główny problem: dwunastolatek i ewentualne zainteresowania o których nie mam pojęcia.

Czytelnia:
Jerzy Stuhr - Tak sobie myślę... Książka bardzo lekka. Przyjemnie się ją czytało i całkiem szybko. Jest to dziennik, w którym autor opisuje zdarzenia polityczne, teatralne i różne inne, dziejące się około rok wstecz, czyli całkiem niedawno. Gdzieś mi się obiło o uszy, ze są to zapiski z choroby, ale tak na prawdę to niewiele tam pisze na ten temat, prędzej bym powiedziała, że podczas choroby. Dopiero pod koniec, jest to bardziej uwydatnione i mogę powiedzieć nawet, że motywuję do walczenia z rakiem. Głównie co mi się bardzo podobało, to relacje rodzinne jakie się utrzymuje w tej rodzinie. Wydaje mi się że to bardzo rzadkie zjawisko w dzisiejszych czasach. Dlatego czytajcie i bierzcie przykład, polecam!
Jeszcze trochę i zacznę jakieś gwiazdki uznaniowe tu wprowadzać.





Właśnie mi się przypomniało, o czym zapomniałam. Był taki dzień, kiedy to ja z moim Markiem poszliśmy się odchamić. Mało kto jeszcze wie, albo wie i nie kuma, że kino Helios które mieściło się na Kazimierza Wielkiego troszeczkę się przerobiło i jest teraz kinem Helios - Nowe Horyzonty. Już nie ma tłumów, nie ma zwykłych filmów, są za to wystawy, pokazy, spotkania i tym podobne wysokiej jakości bajery. Tak więc... pewnego dnia poszliśmy się odchamić. Marek w sweterku, ja w obcasach i reprezentowaliśmy klasę i kulturę. Yeah. Tusz na rzęsach utrzymywał się 3 dni :D

SAMSARA (tytuł filmu) - Istnienie zjawiskowe, świat zmian i cierpienia. Niekończący się ciąg kolejnych narodzin i śmierci, wiodący od przeszłości przez teraźniejszość ku przyszłości przez sześć sfer złudy: Piekła, Głodnych Duchów, Zwierząt, Aśura czyli Walczących Duchów, Ludzi oraz Nieba. Jedynie przez Oświecenie można wyzwolić się z tej wiecznej wędrówki. Ci, którzy się uwolnili, nazywani są Buddami.
To była mała lekcja buddyzmu. O filmie w trailerze...


2 komentarze:

  1. ja wcinam 4 lub 5 tabliczke bialej czekolady w coagu tygodnia. brzuszki mi chyba nie pomoga...ja juz w ogole nie mam postanowien i ambicji...ale przezimuje i bedzie git :P

    OdpowiedzUsuń