piątek, 5 grudnia 2014

Matka.

Taką oto ciężką rolę przyszło mi kreować.
Jestem chodzącym zombie. Mam cudowne dziecko i nie mogę w całokształcie narzekać, ale spanie to jeden malutki mankamencik, który mógłby ulec zmianie. Na początku Krzychu spał rewelacyjnie, i w dzień i w nocy. Potem w dzień tylko po godzince, a w nocy pobudki co 2 godziny. Teraz w dzień śpi po 30 minut, a w nocy odkąd śpi pod kołderką jest lepiej, bo karmię go raz, lub dwa razy, ale ostatecznie trzeba wstać o 4 bo to najlepsza pora aby rozpocząć dzień. Zrobiłam sobie dzisiaj małą kawę bo nie wyrabiam. Zobaczę, czy na niego też działa, oby nie, to chociaż w ten sposób się wspomogę.

Od ponad czterech miesięcy funkcjonuje w ekstremalnych warunkach, dlatego muszę codziennie wkładać dużo wysiłku aby przetrwać. Jak wiadomo potrzeba matką wynalazków i choć żaden to wynalazek, to jednak dumna jestem z siebie, że przy moim ograniczonym myśleniu, wpadłam na tak fantastyczny pomysł, bo mogę teraz w tą paskudą pogodę wypić ciepły napój. Kubek termiczny! No i już troszkę lepiej na sercu.

Już ostatnio pisałam, że powinnam zapisywać dokonania mojego syna, i niestety się do tej pory za to nie zabrałam. Jedyny plus jest taki, ze nie rozstaje się z aparatem fotograficznym. Prawie, bo nigdy go nie mam przy sobie kiedy młody się budzi z pierwszej drzemki, jest słodki jak ciasteczko i przyda mi się taki filmik , żebym się mogła opanować, kiedy będzie do mnie pyskował jak podrośnie. W każdym razie, kiedy już sobie pomyślałam, że Krzychu tylko wierzga nogami, a łeb ma jakiś ociężały do podnoszenia, to syn mój mi pokazał, że jestem w błędzie. Teraz by tylko siedział i się bawił swoimi stopami, przy tym wypina dupkę do klepania. Jeszcze się trochę giba, ale jestem dumna jak nie wiem co. Jak przyniesie pierwszą piątkę to chyba się obsram ze szczęścia.

Za dziecka zawsze marzyłam, żeby zostać piosenkarką. Teraz moje marzenie się spełnia. W sumie bardziej to przypomina tanią rozrywkę estradową, ale frajda ta sama. Krzychu uwielbia moje wygłupy, a jak mu zaśpiewam to się uśmiecha do mnie, no i zasypianie tylko z muzyką of course! Czasem jestem tym wyczerpana, nawet odczuwam ból w płucach, ale z drugiej strony, nie wiem co bym z nim robiła cały dzień, a tak to wszystko sprawia nam większą przyjemność jak sobie razem stękamy.

Bycie matką jest tak złożonym procesem, że ja się zastanawiam, czy jeszcze kiedykolwiek będę potrafiła nie myśleć o tych małych potworach. Jestem zmęczona jak nigdy do tej pory, ale czasem jak patrzę na tą mordkę, to sobie myślę, że mogłabym do końca życia rodzić dzieci. Okres jest teraz taki, że na prawdę ogromna ilość znajomych posiada lub spodziewa się maleństwa i ta tematyka się kręci gdzie nie spojrzę. W każdym razie dąże do tego, że często się pojawiają różne wymyślne teksty o matkach i tak na prawdę dopiero teraz jestem w stanie to zrozumieć tak w pełni. Jedno mi się bardzo spodobało i myślę, że jest to swego rodzaju... hmm może nie definicja, nie uogólnienie. Nie wiem co, trzeba sobie określić samemu.
"Były takie noce gdy do trzeciej nad ranem modliła się byś wreszcie zasnął. Ciężko było jej utrzymać otwarte oczy, a jednak ciągle śpiewała twoją ulubioną kołysankę. Jednak gdy tylko ty zasypiałeś, ona kładła się obok, a całe jej zmęczenie znikało na chwilę. Siedząc obok łóżeczka patrzyła na twoją twarz."
 Żałuje, że nie ma sposobności, aby gostkom to przedstawić jakoś namacalnie.

No i oczywiście mój ulubiony:
MAMO, jestem głodny
MAMO, źle się czuję
MAMO, nie mogę znaleźć...
MAMO, kiedy będzie obiad?
MAMO, mogę...?
TATO, gdzie jest MAMA?

Ooooj szukając tego, co powyżej, znalazłam piękny tekst.
Macierzyństwo to najsłynniejsza na świecie miłość, która rodzi się wraz z dzieckiem, a umiera razem z matką.

Dosyć tych sentymentów. Kawa działa, trzeba to wykorzystać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz