niedziela, 3 stycznia 2016

Mrozy.

Pierwszy dzień Nowego Roku był wspaniały i bieluśki i na dodatek całkiem ciepły. Teraz się robi coraz gorzej, bo zimniej. Poniekąd to dobrze bo wszystkie zarazki i dziwactwa wytępi, ale litości. Miałam trochę wyjazdowych rzeczy porobić, ale muszę odpuścić, bo młodego nawet nie chcę ciągać w taką Syberię.

Póki co, humor dopisuje, aczkolwiek zaczynają się małe przeszkody, a mianowicie Krzychu coraz gorzej ząbkujący i Marek wracający do pracy. Zacznie się znowu "matka na pełnych obrotach". Trzeba powoli się nastawiać na tryb "pracująca matka", ale jestem dobrej myśli... i nawet paznokcie pomalowałam :)
Niech w końcu nastanie ład i porządek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz