środa, 20 kwietnia 2011

Czasami.

Widzę za oknem słońce i jest to fakt dość motywujący do działania. Nawet mam w planie iść z Agą na spacer, może trochę ryjka poopalam. Mam nadzieję, że się wyrobię, bo troszkę dzisiaj mam ślimacze tempo za czym idzie marnotrawienie czasu, którego wiecznie mi za mało. Tak sobie myślę, że gdybym miała normalną pracę, to nie mogłabym sobie pozwolić na wiele rzeczy. Może dlatego tak usilnie próbuje wszystko zrobić na raz. Teraz dużo mogę bo jestem u wujka. Kiedy to będę robić jak już nie będę tu przychodzić? Będę znowu zadżumionym człowieczkiem który bardziej (niż teraz) się z niczym nie wyrabia. Tutaj robię wszystko to, co normalnie robiłabym po pracy. I gdzie ja później znajdę czas na życie?

Relaks? Na pewno przydatna rzecz. Można by było rzec, że doświadczam go nawet nie aż tak rzadko. Z tym, że nie jest to prawdziwe zrelaksowanie ciała, ani oczyszczenie umysłu... raczej chwila odpoczynku po wkurwiającym dniu. Nie byłby to głupi pomysł, żeby się nauczyć jakiejś formy medytacji. Kolejny punkt do listy? eh...

Humor? Czasem wystarcza wyjść na słońce, bo witaminka D dodaje energii. Jak trzeba siedzieć w murach to słyszałam, że trzeba ołówek wsadzić do buzi ale w sposób taki, jak psy noszą kość. Takie ułożenie mięśni daje ponoć informacje do mózgu że się cieszysz i wytwarza to hormon szczęścia (endorfiny chyba) i zaczynasz się radować. W sytuacji kiedy to na Ciebie jednak nie działa polecam z tym ołówkiem w gębie przejść się do lustra i zobaczyć odbicie. Myślę, ze wtedy będą rezultaty.

Właśnie zrobiłam sobie Kompleksowy Test Zdrowia. Na 5 możliwych odpowiedzi (b.często, często, czasami, rzadko, nigdy) prawie wszystkie u mnie to 'czasami'. Jaka ja jestem wypośrodkowana! A chyba raczej nie powinnam. Lepiej jest być bliżej tej najlepszej odpowiedzi. Oczywiście nie wyślę tego testu i nie będę wiedzieć nic o moim stanie zdrowia bo przecież sms kosztuje 9 zł z vat. Pogięło!

Czytam o twórczym podejmowaniu decyzji (Dr H.B. Gelatt) i powiem, że ma to jakiś sens. Wszystko polega na wykorzystywaniu pozytywnej niepewności. Na początku nie rozumiałam za bardzo o co chodzi, ale dali dosyć obrazowy przykład. Zadano pytania na temat kawy. Czy się ją pije, i dlaczego, czy szkodzi zdrowiu i czy ma zamiar się ją pić w przyszłości. Następnie podano pozytywne i negatywne wpływy kawy na zdrowie. I znowu trzeba było odpowiedzieć na pytanie, czy kawa jest szkodliwa, czy będzie się ją piło dalej. Przeważnie, ludzie odpowiadali tak samo jak za pierwszym razem bo... całkowita wiedza nie jest podstawą do podjęcia decyzji. W grę wchodzą też nasze pragnienia i wierzenia. I dlatego taka niepewność czeka nas do końca życia.

 "Zamiast przewidywać przyszłość, powinniśmy ją tworzyć - uznając, że za naszą przyszłość odpowiadamy już dzisiaj".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz