Głównie staram się polubić święta. Nie mogę. Ogarnia mnie złość i niemoc. Ludzie zatracają się w sprzątaniu i gotowaniu. Więcej marudzą niż czerpią z tego radość. Wszyscy są zmęczeni i ja również. Może nie tyle fizycznie, bo nie lepię pierogów i nie rąbię karpi, ale jak widzę ten pościg hien to mnie telepie. To nie jest to co kiedyś.
Nastał dzień kiedy i ja muszę zrobić porządki. Nie tyle świąteczne, co jakiekolwiek. Jako osoba rzadko przebywająca w swoim pokoju nie interesuję się istotami wyrastającymi w zakamarkach, dlatego jest to dla mnie ciężka misja. Muszę zmniejszyć ilość swoich rzeczy, żeby się siorka z rodziną zmieściła, więc jedyne co mogłam zrobić to w workach wynieść je na balkon. Nawet dobrze, od razu się okażę, czy te rzeczy są mi niezbędne.
W planie jest Sylwester nad morzem. Nie jestem przekonana do tego pomysłu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz