poniedziałek, 4 marca 2013

Shit don't stop.

Miało być pozytywnie pełną parą, ale coś nie wyszło. Ciężko mi się zmobilizować, piosenka pomaga tylko na chwilę, a w ogóle, rzecz się stała niesłychanie straszna, tegoroczne słonce chyba na mnie nie działa. Dzisiaj się pojawiło już drugi raz w tym roku, a mnie to nie grzeje, a nawet i trochę ziębi. Coś jeszcze z ciśnieniem jest na rzeczy, bo zadżumiona chodziłam jak bym coś piła z rana. Po czym poznać że biomet jest niekorzystny? Płaczą wszystkie dzieci, skupiając największą moc krzyku na terenie przykasowym, gdzie najczęściej występuje mój gatunek, usiłujący skupić się na obsłudze klientów tudzież chwastów. Okropieństwo. Czuję się jak rzadkie gówno, nie przesadzam.

Czytelnia:
Zbigniew Wilkoński "Świat według Kratka". Książkę tą, a dokładniej jej fragment jest ciężko wrzucić do jakiegoś worka gatunkowego. Znalazłam ją we współczesnych powieściach, czytając myślałam że to bajka dla dzieci, gdzieś w międzyczasie szukając wskazówek nalepiono na to łatkę poradnika, osobiście stwierdzam, że to jakaś marmolada. Nie wiedziałam jakiego słowa użyć, to przyszło mi jako pierwsze. Pan Kratek to postać literacka, przeżywa sobie różne historyjki, niedługie, niezbyt ważne, a jednak, wydaje mi się, że jest to specyficzne uświadomienie czytelnika o absurdach życia. A dokładniej, życia w naszym kraju. Nie umiem tylko zamienić słowa specyficzne na bardziej trafne, ale to już wada mojego wykształcenia polonistycznego. Podejrzewam, ze wiele mogłabym jeszcze wyczytać z reszty książki, ale jakoś ten fragment nie powalił mnie na łopatki, żebym chciała wydać na to pieniążki.
Większym hitem natomiast jest książka którą czytam obecnie. jej tytuł brzmi "Dziewczyna której jedno w głowie" i żeby było ciekawiej, to nie wpadłam na pomysł, że chodzi o seks. Jest to książka na faktach autentycznych (tak jak cofanie się do tyłu), opisana w formie dziennika. Dupy nie urywa, ale jako że na co dzień się o tym niewiele gada, to chociaż komuś wejdę z buciorami do wyra.

Muszę jutro wstać wcześnie, żeby zdążyć przed pracą wszystko zrobić, boję się jednak, że jak to zawsze bywa (kiedy nie śpię u Marka i nie muszę wstać o 5:15), że wstanę na ostatnią chwilę i dalej będę się czuła jak gówno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz