piątek, 8 listopada 2013

City of Angels

Trochę po czasie, ale lecimy dalej ze świętami, a dokładniej Świętymi. Odkryłam na czym polega mój problem świąteczny, a mianowicie chodzi o to, że jest to czysto powiązane z wiarą, a tej u mnie brak, nie całkowicie, ale jednak brak. Mogłabym to sobie wytłumaczyć w jakiś inny sposób. Mam deja vu...

Moje świętowanie polega na tym, że przychodzę na gotowe. Groby posprzątane, kolacja ugotowana, jaja pomalowane, no i co dalej? Jakiś czas temu, rodzice oboje nie wstawali z łóżek (włącznie z psem), dotarło do mnie, że jestem jedyną osobą, która będzie musiała przejąć wszystkie obowiązki i odpowiedzialność, a ja nawet nie mogę szybko dotrzeć, bo przecież do tramwaju i tramwajem i z tramwaju, to wcale nie tak szybko. Przymus zrobienia prawa jazdy zbliża się nieuchronnie, tylko to, że o tym wspomniałam nie upoważnia nikogo, żeby poruszał przy mnie ten temat, chyba, że sama go zacznę!

Zawsze przed 1 listopada rodzice jeździli do Biskupic na groby, tam leży ojciec i prababcia mojej mamy. Teraz to jest niemożliwe, bo tata już nie ma siły na taką długa trasę. Najlepiej by było przenieść Ich do Wrocławia, ale to jest bardzo trudna sprawa i nie mniej kosztowna. Z dziadkiem nie było by tyle problemu bo jest pochowany w dwóch trumnach, jednej żelaznej. Tak, mamie zebrało się na opowieści, powinnam wszystko notować dla potomnych o ile coś ich jeszcze będzie interesowało.

Standardowo co roku pojawiły się cmentarne problemy dizajnerskie, wybieg mody między alejkami oraz dyskusje, kto, gdzie i jak chce być pochowany i w jakim kolorze trumna ma być!
Ludzie mają różne pomysły, ale Tupac przeszedł samego siebie. Chciał, żeby najpierw go spalono, a potem wypalono jak skręta przez swoich 'homie'.
Na mój temat wypowiadałam się chyba rok temu. Nie pamiętam co to było, ale chyba się nie zmieniło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz