środa, 23 kwietnia 2014

Ekscytacje.

Ostatnio jestem bardzo efektywnym człowiekiem, niestety nie zawsze tam gdzie trzeba. Organizacyjne sprawy, małe zaległości to dla mnie żaden problem, gorzej z rutynowymi, codziennymi obowiązkami. Powinnam (jako ciężarna) regularnie ćwiczyć, oddychać, masować, smarować, już nie wspomnę o tym, że mieszkanie niedługo porośnie mchem, a obiady uratowały świąteczne przysmaki mamy. Wspaniała ze mnie gospodyni, Amen!

Nadszedł najwyższy czas, a nawet i chęci, żeby zająć się wyprawką dla Syna. Najbardziej przerażająca mnie rzecz już stoi w stołowym. Szukając w miarę dobrego i taniego wózka porządnie się napociłam. Oczywiście dopiero w praniu wyjdzie, czy był to dobry wybór, opinie w internecie były pozytywne. Na szczęście (przynajmniej dla mnie) jak Siora przyjedzie to chłopaki będą testować sprzęt.
Już całkiem niedługo będę miała w posiadaniu chustę. Jest wiele przeciwniczek takiej techniki noszenia dziecka, mi się ona wydaje bliższa natury. Bez obaw, do typowej mamy eko mi daleko. Nawet na działce ciężko się odnajduję.

Brzuch coraz bardziej żyje własnym życiem, a ponieważ nie widzę skąd wychodzą te dwa kikuty, to mam wrażenie, że i nogi do mnie nie należą. Moja ciąża jest fajna tylko w momencie gdy brzuch się rusza, mogłabym się patrzeć na niego godzinami, chociaż z drugiej strony dobrze że dzieć, mnie aż tak długo nie katuje, porządnie się pobawimy jak już wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz