poniedziałek, 16 czerwca 2014

A miało być tak pięknie...

Miałam od dzisiaj się zająć swoim przygotowaniem do przyjęcia małego człowieczka na świat. Niestety byłoby zbyt pięknie gdyby każdy mógł się skupić tylko na jednej sprawie.

Stan taty chyba poważnie się pogorszył. Nawet nie wiem co z tym zrobić. Trzymano mnie z daleka od lekarzy, wyników, tylko co zasłyszane, piąte przez dziesiąte. Może trzeba było od razu narobić rabanu i się tym porządnie zająć.

Tata nie ma siły zająć się babcią, więc trzeba rozwiązać kolejny problem. Nie będzie to łatwe, bo muszę jakimś sposobem zmusić wujka do włączenia się w opiekę. Wujek to jedno, jest jeszcze babcia, która niespecjalnie chce współpracować.

Przyjechał z Niemiec kuzyn, który chciałby wyjść na kolacje i pozwiedzać trochę Wrocław i ja jako ośmiomiesięczna ciężarówka się do tego rewelacyjnie nadaję. Dobrze, że mama i Ola są w to zamieszane, bo mogłabym sobie nie dać rady sama. Nie miałabym nic przeciwko rodzinnemu spotkaniu, ale teraz spontany mnie przerażają i stresują.

Muszę doprowadzić swoją chatę do ładu, jeszcze póki mam siły. Bez obaw Siora, to nie pozostałości po Waszym pobycie, tylko zgromadzone przez dłuższy czas niedokończone sprawy :)

Teraz muszę iść nakarmić kota sąsiadowego, żeby przeżył do powrotu swoich właścicieli.

W międzyczasie będę się zastanawiać jaki rodzaj pieluchy kupić...

Powalę ten system albo polegnę! Czas start.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz