sobota, 14 czerwca 2014

Niechcica.

Mimo wielkich chęci, coś brakuje motywacji. Mogłabym komuś dyrygować i wskazywać palcem zadania, ale odkryłam w sobie cechę 'nie ruszaj, sama to zrobię'. Z małym mankamentem, że potrzebuję trochę czasu i natchnienia. Na ogół ludzie lubią sobie ułatwiać życie, a nie utrudniać, ja najwidoczniej mam odwrotnie. Moje ociąganie do roboty ma obecnie przyczynę w wielkim brzuchu, zmęczeniu i w takich tam podobnych sytuacjach, ale nie występując w dwupaku również brakuje mi energii do działania. Trzeba nad tym popracować, tylko kiedy?

Muszę ostrzec przed nieuniknionym. Moje życie, a razem z nim i tematyka tegoż bloga zaczyna się kręcić głównie w okół ciąży, dzieci, rodziny itp. Co nie znaczy, że będzie mniej ciekawie, ale już inaczej. Mimo tego, że zaczerpnęłam klimatu podczas obecności mojej siostry z chłopakami, to jednak w moim własnym wykonaniu jakoś jeszcze tego nie widzę. Mam nadzieję, że urodzi się to razem z maluchem... albo chociaż z łożyskiem.

Aga, z którą (głównie) przechodziłam swoją ciąże, będąca w 36 tygodniu, wzięła i urodziła. Moja reakcja była zaskakująca nawet dla mnie. Pierwsze było niedowierzanie, potem lekkie przerażenie czy wszystko będzie ok, bo to wcześnie, potem się rozpłakałam i zaczęłam prać ubranka dziecięce. Czuje zimny oddech na karku. Zostało mi 6 tygodni, założyłam sobie że do końca czerwca będę gotowa w całym oporządzeniu i spokojnie czekająca na skurcze, zobaczymy czy mi to wyjdzie... mam obawy i frustracje.
Czekają mnie cudowne 2 tygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz