wtorek, 21 października 2014

Zmiana czasu.

Moi drodzy, syn mój dzisiaj kończy 3 miesiące. Według planu powinny zakończyć się różnego rodzaju problemy jedzeniowe, zachowawcze i ogólnie wszystkie... Ha! bujda na resorach. W każdym razie przetrwaliśmy najtrudniejszy okres. Krzyś jest cały i zdrowy, ja nie wylądowałam w psychiatryku, z Markiem nie wzięliśmy rozwodu i chałupa nadal stoi (chociaż bardziej zagrzybiała), więc myślę, że ta misja zakończyła się sukcesem. Teraz z obawą czekamy na wprowadzanie pokarmów i ząbkowanie. Już mi słabo...

Przeglądam Gazetę Wrocławską i czytam, że w weekend będziemy przestawiać zegarki, co znaczy, że dłużej pośpimy. Zawsze się cieszyłam na tę wiadomość, a teraz pierwsze co mi przyszło do głowy, to o której się młody obudzi na nocne karmienie i czy to za bardzo nie namiesza w ogólnym funkcjonowaniu.

W tym całym chaosie, który potrwa jeszcze z jakieś 18 lat, bardzo zapomniałam o swojej osobie. Jak już wcześniej wspominałam, mój organizm cierpi fizycznie, psychicznie i kosmetycznie. Z jednej strony próbuje wykorzystywać każdą chwilę na sen, żeby się zregenerować, a z drugiej strony takie podsypianie chyba gorzej na mnie działa. W nocy niby bez dramatu, ale sam fakt, że trzeba się rozbudzić. Czasem nie mogę z powrotem zasnąć i muszę czytać np o 3 w nocy żeby zamulić oczy. W dzień Krzychu nie śpi 2 godziny bez przerwy tylko po 45 minut, maksymalnie godzinę, no więc jak już wejdę w dobrą fazę snu to trzeba wstawać. W dzień mogę porobić jakieś drobnostki, bo zanim się za coś zabiorę to młody zdąży się obudzić, więc jedyny czas dla mnie to po usypianiu, czyli po 19:00 (nie tak najgorzej). Ewentualnie przed obudzeniem, czyli przed 6:00 (już nie tak fajnie, bo to by jakaś 4:00 musiała być co najmniej). Jak by tego nie zrobić i tak wyjdzie zombie.

Wracając do tematu. Oprócz wyżej wymienionych braków, uświadomiłam sobie, że jedyne czym się zajmuję w poza dziecięcej dziedzinie jest przeglądniecie Pudelka i to tylko główne tytuły, bo kto by miał czas dokładniej. Nie znam nowości kinowych, nie znam nowości muzycznych, książkowych w ogóle kulturalnych, w ogóle żadnych. Dobrze, ze modą się nie interesuje, bo teraz u mnie przodują dresy i piżamy. Wpadłam na pomysł, że przy karmieniu mogę oglądać filmy (nawet na raty), ale przeważnie buforowanie zawodzi. Obejrzałam już pół Lejdis i nie było problemu, ale się okazało, że nie ma drugiej części. Wszystko przeciwko mnie. Teraz zauważyłam, ze pojawił się nowy sezon Grey's Anatomy, który ubóstwiam, ale siedzę nad nim ponad godzinę, a obejrzałam niecałe 5 minut, no i oglądanie na tablecie odpada niestety (nie rozumiem tego sprzętu). No ale jak nie oglądanie, to zostało mi jeszcze czytanie, a książek i e booków mi nie brakuje.

Postanowiłam! a jeśli już tu o tym piszę, to znaczy, że jest to bardziej poważne niż zwykłe postanowienie, aczkolwiek nie obiecujące zamierzonego rezultatu. Zaczęłam ćwiczyć, tak, z Chodakowską. Dziś był mój pierwszy raz i było strasznie, ale jednak na koniec ma się to fajne uczucie. Szkoda tylko, że ciężko się zabrać. Mam nadzieję, że to nie słomiany zapał z którego słynę. Mogłabym chociaż raz coś zrobić porządnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz