czwartek, 30 kwietnia 2015

Kwiaty we włosach, potargał wiatr.

U nas w miejsce kwiatów należy wstawić głównie owsiankę, ale też i banana, lub serek. Jestem wykończona sprzątaniem. Mogę sprzątać wiele rzeczy, ale jak widzę upapraną żarciem kuchnię, to słabo mi się robi.

Ostatnio trochę się rozleniwiłam. Nie zaglądam już na moją listę do zrobienia, zajęłam się oglądaniem Zbuntowanego Anioła. Gdyby ktoś pytał, to dokształcam się z hiszpańskiego.

Zabukowałam bilety do Londynu. Troszkę zestresowana jestem. Przede wszystkim tym, jak ogarnę Krzycha przez dwie godziny w samolocie. Ledwo w aucie sobie daje radę. Nie jest to chłopak transportowy. W każdym razie okazuje się, że moje dziecko, to maminsynek. Nie pójdzie do nikogo, tylko mama, tata i babcia, koniec, kropka. Ukręciłam sobie pętlę na szyi, a na niej wisi, mój syn. Cóż mogę rzec, nie przeszkadza mi to wcale, przynajmniej teraz.

Czuję niedosyt w tej notce, ale również lenistwo czuję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz