niedziela, 31 stycznia 2016

Niewolnica.

Nieporadna i usłużna. Poniekąd na własne życzenie, czasem jednak nie mam nic do powiedzenia. Pod rządami mojego syna, który nie może bez matki spać. Mam chroniczny ból szyi, bo jestem wykręcona w nocy jak paralityk. Muszę się wziąć za to, bo nie wiem czy doczekam wiosny. Życie się kręci wokół dziecka i czasem sobie myślę, że tak trzeba, bo to jego czas rozwoju, ale z drugiej strony to się zajechać można jak koń na westernie. Mam względem siebie wymagania, jakbym co najmniej przedszkolanką była, codziennie trzeba ewoluować, uczyć się nowych rzeczy, a kiedy to wszystko wymyślić? Kiedy to wszystko przygotować? Kiedy posprzątać i ugotować? No i w końcu, kiedy się zająć sobą o Tatusiu już nie wspomnę :P
Gdybym miała możliwość przemiany w jakieś zwierzę, to na chwilę obecną byłaby to ośmiornica.


Myślałam, że wracając do pracy uda mi się trochę nabrać dystansu do obowiązków i funkcjonowania, ale na pół etatu to mam taki grafik, że idę do pracy 4 dni na początku, 1 dzień w środku i 3 dni na końcu. Reszta miesiąca wolna. Zaś znowu pewnie nie ogarnę kuwety.


10 minut temu skończył się mój czas siedzenia na komputerze, o czym powiadomił mnie mój alarm w telefonie. Chłopaki na basenie to trochę skorzystałam z wolności, ale teraz trzeba się wziąć za gary i obiad, czyli to czego nie lubię najbardziej.

Styczeń całkiem fajnie minął, ale trochę poluzowałam lejce, cała nadzieja w lutym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz