czwartek, 18 maja 2017

Peszek.

Myślę sobie, wezmę się do roboty, bo przecież jak się współlokator mojego ciała pośpieszy to za miesiąc już może się na mnie gapić pytająco 'matka, gdzie moje manele?'. Chciałam poprać, poprasować... zepsuła się pralka, ale jednak chciałam. Chciałam i chcę, ale głównie co mogę, to dyrygować palcem. W innym przypadku dostaję nogą w żebra, albo zgagi od zginania i noszenia. Matka natura nakazuje odpoczywać.
Będąc w niedołęstwie obserwuję profil Ewy Chodakowskiej i tak sobie wyobrażam, jak ja to się nie wezmę za siebie. Hahahaha dobrze, że za marzenia nie karają ale mogłabym w końcu zrobić trochę więcej niż tylko gadać. Teraz mnie wielki brzuch motywuje, ale zrzucę go tak szybko, że żadna dieta tego nie dokona, a ze mnie zejdą chęci na fitnessy.

Jutro maja przyjść naprawić pralkę i trzeba pełną parą się szykować na powitanie drugorodnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz