niedziela, 11 listopada 2018

11.11.18

Wielkie wydarzenie i aż wstyd się przyznać, że razem ze swoimi dziećmi spędziłam cały dzień w domu w piżamach. Setna rocznica niepodległości Polski. Piękne są te wszystkie zorganizowane występy, marsze. Cieszy oko, że ludzie się biorą do kupy mimo zakazów rządzących. Jest nadzieja, że w razie jakiegoś poruszenia Polacy nie dadzą sobie w kaszę dmuchać.
Wsparcie zza granicy też było ogromne. Wydawało mi się, że większość świata nie wie o naszym istnieniu.
Nie lubię tłumów, nie lubię krzyczeć, obnosić się ze swoimi emocjami, chociaż podoba mi się to u innych.
Chciałabym mieć historię Polski w małym palcu, ale teraz już nie wiadomo, co jest prawdziwe, a co zmanipulowane. Chciałabym nauczyć swoich synów prawdziwego patriotyzmu. Takie czasy nastały, że już nie wiadomo jak funkcjonować, wartości się ludziom mieszają.
Liczę na to, że jak wywalę ze swojego organizmu cały ten syf, to odzyskam trochę energii do życia i ta egzystencja przestanie być taka markotna.

W jednej z bajek usłyszałam fajny cytat, który trochę zmusza do przemyśleń

Ojciec: To dzięki mnie żyjemy.
Córka: My nie żyjemy, my tylko nie umieramy, a to różnica.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz